wtorek, 10 września 2013

- II -

Myśl o nowym zleceniu nie dawała jej spokoju. Po raz pierwszy martwiła się, że może nie dać sobie rady. Nigdy wcześniej z nikim nie współpracowała, a kontakty międzyludzkie, czy też międzygatunkowe, ograniczała do minimum. Współpraca opierała się na pełnym zaufaniu, a ona nie miała go dla obcych zbyt wiele. Zresztą ufała jedynie sobie i wcale nie chciała tego zmieniać, a przecież zdawała sobie sprawę z tego, że może to pociągnąć za sobą wiele zmian w jej życiu. Cholera, niepotrzebnie dała się w to wpakować.
   Gwałtownie zaparkowała przed swoim domem i wyskoczyła z auta, trzaskając drzwiami. Podobno zakupy powinny kobietom poprawiać humor,a mimo to nadal czuła się paskudnie. Być może gdyby odwiedziła jakiś sklep z bronią to chociaż przez chwilę poczułaby się lepiej, bezpieczniej. Jednak kupowanie zwykłych produktów spożywczych wcale nie podniosło jej na duchu. Z tylnego siedzenia zabrała dwie papierowe torby z zakupami i, z kluczami w zębach, ruszyła na werandę. Na ułamek sekundy stanęła na drewnianych schodkach i uważnie przyjrzała się swojej posesji. Coś jej się nie zgadzało. Szósty zmysł mordercy wykrzykiwał ostrzeżenia. Wzięła głęboki oddech, starając się uspokoić kołaczące w piersi serce i chwyciła za klamkę. Drzwi stawiły opór. Podtrzymując jedną z toreb kolanem, przekręciła kluczyk w drzwiach i mocno je pchnęła. Światła były pogaszone, a w środku panowała cisza. Jednak butelka ginu, którą pozostawiła na blacie w kuchni, została przesunięta na jego krawędź. Nie miała wątpliwości, że ktoś był w jej domu. Ostrożnie odstawiła na blat torby i wesoło pogwizdując, zabrała się za ich wypakowywanie, ukradkiem obserwując widoczną część korytarza i salonu. Intruz zapewne wcale nie zniknął. Przeczuwała, że czaił się gdzieś w ciemnościach, czekając na odpowiedni do ataku moment. Wysunęła szufladę, w której przechowywała wszelkiego rodzaju szmatki i ściereczki, i wymacała rękojeść nożyka. Przedmioty, które mogły kiedyś uratować jej życie, pochowała w różnych miejscach w całym domu. Znacznie się uspokoiła, gdy jej palce natknęły się na chłodne srebro kilu ostrzy. Wyważone, małe noże idealnie nadawały się do rzucania nawet w ruchomy cel. Kątem oka w ciemnościach dostrzegła ruch. Była obserwowana i to z bliskiej odległości. Najwyraźniej rabuś nie wiedział z kim miał do czynienia, co znacznie poprawiło jej humor. Już kiedyś znajdowała się w takiej sytuacji. Grupa włamywaczy nieopatrznie znalazła się w jej domu, co dało jej wszelkie prawa do pozbycia się ich. Wtedy powstrzymała się od rozlewu krwi, tym razem nie zamierzała.
   Nożyk spoczął w jej dłoni. Wystarczyła sekunda, by wycelowała i następna, by wzięła potężny zamach. Ostrze przecięło powietrze i zniknęło w ciemnościach panujących wewnątrz domu. Ktoś jęknął. Z drugim nożykiem w dłoni przeskoczyła przez blat kuchennych szafek i pognała w stronę korytarza, skąd doszedł ją dźwięk. Po drodze zerwała ze ściany sai* i natarła całą sobą na postać, majaczącą tuż przed nią. Na kilka sekund ogłuszył ją dźwięk metalu uderzonego o metal, co przeciwnik sprawnie wykorzystał, wytrącając jej z dłoni nożyk. Zmełła w ustach przekleństwo, odpierając jego atak. Intruz zdawał się być znakomitym wojownikiem. Żaden z ciosów Shelle nie dosięgnął celu, a wytrącony z dłoni nożyk, co chwila uderzał o podeszwę jej butów. Kilka razy na nim stanęła, gdy blokowała jego pięści, przez co omalże nie straciła równowagi. W końcu udało jej się zablokować nadchodzący z góry cios i , korzystając z nadarzającej się okazji, odwróciła sai, po czym trzasnęła go głowicą w czaszkę. Intruz jęknął, stracił równowagę i runął jak długi na ciemne, korytarzowe panele. Shelle nie czekała ani sekundy dłużej. Nie zwracając uwagi na cieknącą jej z wargi krew, usiadła na nim okrakiem i przytknęła mu ostrze do gardła. Mężczyzna automatycznie znieruchomiał, a jego ciemne, duże oczy zatrzymały się na jej twarzy. Miała wrażenie, że gdzieś już je widziała. Podniosła z podłogi mały nożyk, po czym cisnęła nim we włącznik światła, które rozjaśniło ciemny korytarz, na chwilę ich oślepiając.
   Wzięła cichy, głęboki oddech, a ręka lekko jej zadrżała. Gdyby nie powaga sytuacji, zaśmiałaby się w głos. Zamiast tego prychnęła pod nosem, odrzucając z twarzy zbłąkany kosmyk rudych włosów, który wymknął jej się z ciasnego kucyka. Miała pod sobą ucieleśnienie marzeń nie jednej kobiety. Z twarzy o delikatnych, azjatyckich rysach spoglądały na nią naprawdę duże, lekko skośne, ciemne oczy, otoczone wachlarzem czarnych jak noc rzęs. Usta miał wąskie, ale gdy się lekko do niej uśmiechnął, w jego policzkach pojawiły się maleńkie dołeczki. Jedynym mankamentem szpecącym jego twarz była blizna, ciągnąca się pod skosem od brwi do krawędzi szczęki, ale według niej dodawała mu mrocznego uroku.
- Jak na mojego współpracownika jesteś strasznie przewidywalny. I powolny. - Oświadczyła, zgrabnie podnosząc się z podłogi. Kiedy stanęła twardo na nogach, wyciągnęła do niego rękę.
- Za to mam wiele innych przydatnych zdolności, - dodał z uśmiechem, podnosząc się dzięki jej pomocy. - Staruszek nie uprzedzał cię, że wpadnę w odwiedziny?
   Pokręciła głową, odkładając sai na półkę.
- Najwidoczniej zapomniał mnie uprzedzić, że jakiś podejrzany typ, będący moim wojennym kompanem, nawiedzi mój dom. Poza tym, nie wygląda tak staro.
Mężczyzna zaśmiał się cicho.
- Nie masz pojęcia ile liczy sobie lat. Ojciec dobrze to ukrywa.
   Popatrzyła na niego zaskoczona, kiedy bezceremonialnie wyminął ją w korytarzu i udał się do kuchni. Potrzebowała kilku sekund, by przyswoić ową informację, a kiedy jej się to udało, powędrowała za nim. Opierając się biodrem o kuchenną wysepkę i krzyżując na piersi ramiona, rzuciła mu kolejne pobieżne spojrzenie. Jak na kogoś pochodzącego z Japonii był przerażająco wysoki. Górował nad nią, przez co czuła się nieswojo. Ale pocieszała się faktem, że wyróżniał się w tłumie. Nie tylko przez to, iż nosił się na czarno, niczym Pan Nocy, ale także przez wzgląd na budowę jego ciała. Przywykła już do tutejszych mężczyzn. Wszyscy byli szerocy w barach, mieli wąską talię oraz silne i umięśnione nogi. Jej partner wręcz przeciwnie. Wysoki, szczupły, może lekko umięśniony, co raczej zawdzięczał siłowni niż naturalnej pracy. Do tego czarny golf na długi rękaw, jeansy w tym samym kolorze i ciężkie, wojskowe buty. Chociaż bardziej była skłonna przyznać, że były to najzwyczajniejsze w świecie glany. Sama miała kilka modyfikowanych par w szafie. W końcu westchnęła, kiedy mężczyzna bez słowa wyjął z lodówki talerzyk z jej niedojedzonym sushi i zaczął powoli jeść. Nie pofatygował się nawet zapytaniem o pałeczki. Wystarczyły mu chude, długie palce.
- Czyli dostałam pod opiekę synalka swojego chlebodawcy? - Prychnęła, wywracając oczami. - Gorzej być chyba nie mogło.
- To raczej ty dostałaś się pod moją opiekę i, uwierz, wcale mi to nie odpowiada. - Wzruszył niedbale ramionami. - Nienawidzę pracować z kobietami, a tym bardziej tak wybrakowanymi. - Widząc jej zdenerwowanie, machnął tylko ręką. - Wydaje ci się, że powalenie mnie jakąś bronią obuchową to wielki wyczyn? Gdybym chciał, skopałbym ci tyłek. Po prostu pozwoliłem ci przejąć kontrolę. To wszystko.
   Miała ochotę trzasnąć go pustą butelką w tył głowy, co wydawało jej się kuszącym pomysłem zwłaszcza, że butelka po ginie stała na wyciągnięcie ręki. Musiała przymknąć powieki i odetchnąć kilka razy głęboko, by się uspokoić. Nie przepadała za nim od chwili, gdy ujrzała go w tym ciemnym korytarzu, ale teraz była to czysta wrogość. Z reguły lubiła pewnych siebie facetów, ale gdy dochodził do tego egoizm, chciała sięgnąć po broń palną i władować mu kilka kulek. To na pewno poprawiłoby jej humor. Zamiast tego, odepchnęła go od lodówki i wyciągnęła z niej butelkę piwa.
- Więc, co jest ze mną nie tak, Panie Idealny? - Zapytała.
- Przede wszystkim używki. - Wskazał palcem na butelkę. - Alkohol wyłącza wyobraźnię, spowalnia czas reakcji, przytępia wszystkie zmysły. Papierosy natomiast uszkadzają twoje kubki smakowe, a także węch. Przez dym wyczuwasz dużo mniej zapachów niż powinnaś, a w twojej pracy zapachy czasem są kluczem. Tego, czego nie widzą oczy ani nie dotykają ręce powinien wyczuć nos. A z tego, co zauważyłem nawet skunksa byś nie wyczuła, choćby kręcił ci się pod nogami. - Wzruszył niedbale ramionami. - Ale muszę przyznać,  że jesteś spostrzegawcza. To chyba jedyny plus, jaki widzę na obecną chwilę.
   Shelle zacisnęła dłoń na butelce, spokojnie znosząc krytykę. Fakt, miała kilka nałogów, które do tej pory nie kolidowały z jej pracą. Poza tym, bardzo je lubiła i nie zamierzała się ich pozbywać. Zwłaszcza teraz. Uśmiechnęła się lekko, przygładzając włosy.
- Mam rozumieć, że jesteś perfekcjonistą i nie zamierzasz ze mną współpracować, tak?
- Zamierzam wyplenić z ciebie złe nawyki i sprawić, że będziesz się nadawała do tej pracy.
   Jego cwany uśmiech niemalże wyprowadził ją z równowagi. Resztką niezachwianej samokontroli powstrzymała się przed wyrzuceniem go za drzwi. Za to zlecenie dostała całkiem niezłą zaliczkę i zamierzała sięgnąć po całą pulę. Nie wierzyła, że aż tak poświęca się dla pieniędzy, których miała na koncie całkiem sporo. Poczuła do siebie obrzydzenie. Kiedy zmieniła się w taką materialistkę? Odrzuciła od siebie wszystkie myśli i rzuciła mu chłodne spojrzenie.
- W takim razie słucham. Jaki jest plan?
   Akurat tego się nie spodziewał. Po tym, co powiedział mu ojciec był pewien, że Shelle zrezygnuje, unosząc się dumą i honorem. Liczył nawet na kolejną wymianę ciosów i wrzaski, a nie na ugodę. Dokończył sushi i wyrzucił tackę do kosza, po czym wytarł dłonie o miękki ręczniczek o stalowym odcieniu. Przyjrzał jej się krytycznie, okrążając jak ofiarę. Zacmokał, uderzając wskazującym palcem w brodę.
- Najpierw popracujemy nad twoją kondycją i wytrzymałością. Później zadbamy o ogładę i wygląd. - Uśmiechnął się na widok jej uniesionych brwi. - Wierzę, że twoich morderczych zdolności nie musimy poprawiać, chociaż dobrze by było popracować nad walkami wręcz. Zdążyłem wychwycić kilka podstawowych i rażących błędów podczas tej krótkiej wymiany ciosów. Naprawimy je.
   Shelle posłała mu szeroki, choć kwaśny uśmiech.
- Nienawidzę cię, wiesz?
Zadowolony pokiwał głową.
- Cieszę się. - Powiedział  i w końcu wyciągnął do niej dłoń. - Silas Ammon Fallon, - przedstawił się, mrugając do niej porozumiewawczo. - Witaj w bractwie Kalendras**. 


________________________________
* sai - inaczej "róg śmierci", to japońska broń defensywna podobna do widełek.
** kalendras - z greckiego "nów"

Pe.eS. Wyłapywać błędy, proszę  ^^

14 komentarzy:

  1. Saaaai! Nie wierzę, że ktoś jeszcze pisze o tej broni. Osobiście uwielbiam, te sztylety to chyba najpiękniejsza broń z mojej skromnej kolekcji. Tylko, no właśnie, pytasz o błędy, jest wyłącznie jeden: sai nie mają ostrzy. Znaczy się mają, ale tępe. Wszystkie trzy. Pewnie znasz ich historię, więc tłumaczyć nie muszę, że ostrza nie były potrzebne - na początku. Kiedy zaczęła używać ich policja, było to wręcz wbrew prawu.
    Ale ciiii... Nikt nic nie mówił, tak może zostać. Wiem, że gdzieś tam są pochowane naostrzone egzemplarze, dlatego już nic nie mówię.

    Ach! Pięknie się ten facet nazywa. Tak... oryginalnie. Mam takie wrażenie, że główna bohaterka jest jeszcze większą materialistką ode mnie (choć nie wiem, czy się da).
    Rozdział miejscami zabawny, zaskakujący, dobry po prostu.

    Dobrze, że krótki, fajnie się czytało.
    Dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, chciałam do siebie wrócić i patrzę, że mój button u ciebie nie działa. Zaraz spojrzę, o co chodzi. Może to moja wina, nie wiem.

      Usuń
    2. No wlaśnie button w pewnym momencie przestał działać, bo na początku było wszystko ok. Chyba link Ci wygasł ;p

      Ty też kochasz sai? Niewiarygodne! :D Ja je pokochałam za dzieciaka, jak jeszcze Żółwie Ninja oglądałam ;D I tak mi zostało ;D I wiem, że są tępe :P Ale na potrzeby opowiadania się zaostrzyło ^^

      Usuń
    3. Ty też pamiętasz Rafaela, który wywijał ostrzami? ;D Heh, niewiarygodne, że jako dziewczynki takie rzeczy oglądałyśmy.
      Sprawdziłam link i kiedy wstawiłam ten, który jest w "waszej twórczości", wszystko było ok. Spróbuj wstawić u siebie ten kod w zwykłej ramce tekstowej raz jeszcze, myślę, że to powinno naprawić problem.
      Nie wiem naprawdę, co się stało.
      U ciebie wygląda to tak, jakbyś nie miała tam początku http, i dlatego loguje adres mojego bloga na twoim =.= Nie lubię komputerów...
      [a, nie wiem, czy już prosiłam, ale poproszę raz jeszcze: wyłącz weryfikację obrazkową, błagam *.* to takie denerwujące.!]

      Usuń
    4. Ja za szczeniaka głównie oglądałam Żółwie Ninja :P Zresztą ja do 3 gimnazjum to chłopczycą byłam xD Nic więc dziwnego, że wolałam oglądać gadające i bijące się żółwie niż jakieś Barbie (przesadziłam chyba xD Wtedy tego jeszcze nie było :P) ^^
      Co do obrazka... miałaś rację ;p nawet nie wiem kiedy mi się tak zrobiło ;P Może przez przypadek usunęłam, nie mam pojęcia, ale właśnie tego http mi zabrakło xD Gamoń ze mnie :P
      Nie prosiłaś o wyłączenie weryfikacji obrazkowej i chociaż szczerze mówiąc nie mam zielonego pojęcia co to jest, to ją wyłączyłam ^^ Tak jak chciałaś ;)

      Usuń
    5. Ja z dzieciństwa pamiętam Spidermana, Power Rangers, TMNT i... gry! To to co mnie ukształtowało. Weryfikacja to sprawdzenie, czy nie jestem robotem (capcha). Czy ja na robota wyglądam, żeby mnie sprawdzać trzeba było? Ech...

      Ale smutne to całe prowadzenie bloga. Już zapomniałam, jak to jest, kiedy ludzie do ciebie przychodzą, a ty o tym nie wiesz i wydaje ci się, że o tobie zapomnieli, że robisz złą robotę. To nie dla mnie.
      Ale mimo to mam już nowy pomysł na kolejne opowiadanie (nowe pomysły to moja zmora...). Boję się tylko, że nie będę miała na to czasu na studiach. Życie.

      Usuń
    6. No studia to już coś poważniejszego, w to nie wątpię. I czas na przyjemności jest wtedy ograniczony. Ja tam jestem zadowolona, że w ogóle ktoś do mnie na bloga zagląda.

      A w dzieciństwie nie miałaś manii X-manów? :> Bo ja to ukochaaaaałam ich sobie ;D I szczerze mówiąc do tej pory lubię sobie czasem na jakąś animację zerknąć :D Chociaż bardziej jestem fanką anime ;) To też z dzieciństwa ^^ I czasami chciałabym wrócić do tych szczeniackich czasów :P

      Usuń
    7. X-manów? No jasne! Aż głupio się przyznawać do takich rzeczy...
      Ale skoro już wspomniałaś, to powiem, że moja miłość do pisania wzięła się od czytania fanfików na podstawie Naruto. To były czasy..!

      Niby fajnie, fajnie - ale chyba bym już do szkoły nie wróciła. Jak sobie pomyślę, jak niewygodnie się na tych ławkach spało...nie-e. Nie chciałabym xD.
      Staram się być poważna, ale chyba nie do końca mi wychodzi.
      Może jak do końca życia będę się jak dzieciak zachowywać, to się ze swoim potomstwem lepiej dogadam?.. Wolę nie myśleć, co z tego wyrośnie - po moim dzieciństwie spędzonym na anime, komiksach i grach komputerowych =.='

      Usuń
  2. Moje dzieciństwo, te późniejsze, opierało się głownie na Dragon Ballu i Slayers'ach :D Plus do tego stara wersja X-man tych jeszcze z Fox Kids :P Później z bratem nadrabiałam wszystkie animacje X-manów jakie tylko wyszły :P Z racji tego, że mieszkałam na wsi, gdzie bardzo późno podłączyli internet to nie miałam takiego kontaktu z grami komputerowymi i większość czasu spędzałam z przyjaciółką na podwórku, bawiąc się w Dragon Balla, Harry'ego Pottera i Władcę Pierścieni. I moja przygoda z pisaniem właśnie zaczęła się od Dragon Balla ^^ Pisałam krótkie fanfiki, bo mi się nie podobało, że mój ulubiony bohater, Piccollo Junior, zawsze był odsuwany na bok i nigdy nie miał dziewczyny xD Musiałam stworzyć swoją kobiecą postać i tyle :P A później to już praktycznie wszystko wraz z przyjaciółką przerabiałyśmy :P
    Wyobraź sobie,że nigdy nie wczułam się w Naruto. Obejrzałam jeden odcinek i to na własne nieszczęście z polskim dubbingiem -,- Od tamtej pory straciłam serce do Naruto, chociaż przepadałam za Sasuke :P Już ja się postaram, by moja córka znała mangę i anime. Lepsze to niż amerykańska sieczka z Cartoon Network ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A prawda, prawda. I polski dubbing to nie jest sposób na oglądanie anime.. no i cenzura (ouch!). Też zaczynałam od [chyba] jetixa, a później internety. Dobre czasy.
      Lecę, mam sporo roboty. A ty do pisania, a nie cię na wspominki bierze :D.
      Żartuję, żartuję. Odpoczywaj sobie :).

      Usuń
  3. Przepraszam za spóźnienie. Rozdział już nadrobiony! Bardzo mi się podobał - krótki, ale niczego w nim nie zabrakło. Współpraca bohaterów zapowiada się... ciekawie XD Zabrzmi to może trochę sadystycznie, ale strasznie lubię, kiedy w opowieści pojawia się niechęć od pierwszego wejrzenia. A biorąc pod uwagę charaktery i Shelle (nie wiem, czy to się odmienia?) i Silasa, nie zanosi się chyba na szybkie ocieplenie stosunków... XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Ktoś tu naoszukiwał, że tak szybko pisze :D. A ja czekam i czekam, i już się z domu prawie wyprowadzić zdążyłam, i dalej czekam. Zestarzeję się i dalej będę czekać.
    Ale do rzeczy. Rozdział II już jest na Czerwonym Piachu. Niezbyt szybko, ale teraz będą pojawiać się jeszcze rzadziej. Proszę o górę pomysłów, bo nie mam w głowie nic odnośnie następnego rozdziału. No, prawie nic :).
    Życzę miłej lektury, lecę się pakować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeprowadzka? Gratuluję :)
      No dobra, przyznaję. Naoszukiwałam, że szybko piszę :P Znaczy, może nie w ten sposób, bo rozdział mam prawie skończony. Chciałam tylko dodać jeden motyw i zostałaby mi sama kosmetyka, ale jakoś nie mogę się zebrać. Kilka razy w ciągu dnia podchodzę do ukończenia, ale zwykle kończy się tak, że albo wpatruję się w migający kursor i milion razy czytam to, co wcześniej napisałam albo córka budzi się w najmniej oczekiwanym momencie. I tak przekładam to pisanie z dnia na dzień... a później zdaję sobie sprawę z tego, że minęła masa czasu od ostatniego posta i szlag mnie trafia xD
      Chciałabym, by w końcu wróciła moja wena i żebym znów z zapałem siadała przed lapkiem i kontynuowała pisanie. Czekam na to, więc nie jesteś jedyną, która tu na coś czeka :)

      Usuń
  5. Ooo zapowiada się ciekawie ;) Lubię, gdy są jakieś małe sprzeczki między bohaterami, można wtedy wiele się dowiedzieć o ich charakterach, a także o relacji między nimi ;) Podobało mi się bardzo i nawet nie wiem, kiedy skończyłam czytać ;p

    OdpowiedzUsuń