piątek, 22 maja 2015

Wywód ? A, proszę bardzo!

Chyba nadeszła pora, by się odezwać. Napisać cokolwiek. Coś na swoje usprawiedliwienie, coś na pogrzebanie własnych nadziei. Cokolwiek, by resztki niedobitków, którzy mimo wszystko od czasu do czasu zaglądali na mojego bloga, mieli świadomość, że nadal żyję. I czasami jeszcze coś piszę. Choć nie zawsze to się gdziekolwiek pojawia. 

   Tak więc, jestem. 

Z tą piękną, nic nie znaczącą, datą postanowiłam odświeżyć bloga i wszystko to, co do tej pory napisałam. Głowę mam ciężką i wypchaną setką nowych pomysłów. Część dotyczy ciągu dalszego opowiadania o Shelly Monroe, część jest czymś nowym, świeżym i nieukształtowanym. Jeszcze do końca nie wiem, w którą stronę podążyć, ale pomyślałam, że dobrze by było się odezwać. 

Blog przeszedł przebudowę. Czasami myślę nawet o założeniu drugiego, ale jeszcze nie wiem czy to ma sens. Zastanawiam się nad tym w wolnych chwilach. Jeśli mój mózg zacznie ze mną współpracować, podejmę to wyzwanie i o tym napiszę. Póki co, skupię się na nawiązywaniu nowych znajomości. Może znajdę kilka ciekawych blogów, które mnie zainspirują. Potrzebuję twórczego kopa, więc zaczynam przeszukiwać internet. 

Jeśli macie na oku coś, co mogłoby mnie zainteresować (głównie preferuję opowiadania fantasy), dajcie mi jakoś znać. 

I dziękuję za uwagę.

Pozdrawiam, Aduu.


4 komentarze:

  1. Dobrze, że jesteś :).
    Blog wygląda dużo spokojniej, aż miło na chwilkę się zatrzymać i poczytać.

    Prosiłaś o polecanki, w tym ci jednak nie pomogę. Sama znalazłabym coś porywającego, a nie mam czasu, ech. Jak znajdziesz coś szałowego, to daj znać.

    Ale szepnę o pewnym opowiadaniu, które czytałam w zeszłym roku. Zwie się Marsz ku Światłości, łatwo je znaleźć. Klimaty chyba nie do końca twoje, ale warto przeczytać chociaż prolog, bo jak na internety (i nie tylko, bo duża część papierowych twórców też nie dorasta Waughinowi do pięt), styl i język ma niesamowity. Samo prowadzenie historii może się podobać lub nie - dla mnie było odrobinę zbyt powolne, ale, jak powtarzam, warto spojrzeć chociażby po to, żeby dowiedzieć się, jak daleko od językowego ideału jesteśmy, bo Marsz (przynajmniej na moje) jest mu, co przykro przyznać, zdecydowanie bliższy niż każde z naszych opowiadań.


    A co do twojego opowiadania - zdecydowanie bardziej ucieszyłabym się z kontynuacji, aniżeli z czegoś nowego, bo wejście w nową fabułę byłoby dla mnie w obecnym momencie zbyt dużym wyzwaniem. Głównie dlatego czytam tak mało internetowych opowieści - bo ciągle ktoś się wykrusza, bo ciągle coś nowego.
    I nie wiem, czy jest sens zakładać nowego bloga. Może warto byłoby jeszcze bardziej skupić się na tym? Im więcej się dzieje, tym więcej ruchu na stronie. A może dwie historie prowadzone jednocześnie nie byłyby głupim pomysłem, hm?

    Tak tylko głośno myślę :).
    Pozdróweczki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Żyjemy, nie żyjemy?

    Pisze się ta kontynuacja, czy do śmierci mam czekać? :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam. I... łoł. ŁOŁ. Tego się nie spodziewałam. Czułam, że to się nie skończy tak, jak powinno, ale nie sądziłam że to się TAK skończy. W tym miejscu chciałam napisać coś mądrego, ale w głowie znów mam tylko ŁOŁ.
    Tak więc chciałam podziękować, i pogratulować. Podziękować za tę cudowną historię, którą mogłam przeczytać. Pogratulować, bo nie dość że jest dopisana do końca (mnie, niekończącej nic, bardzo to imponuje), to jest napisana naprawdę dobrze. Czytało się z przyjemnością!
    Z czystej ciekawości chciałam tylko zapytać, jak planowałaś tę historię? Chodzi mi o to, czy kiedy zaczynałaś pisać, miałaś już gotowy każdy szczegół, od początku do końca (nie wliczając zmian, które w trakcie pisania zawsze, ale to zawsze mogą się pojawić), czy tylko główny motyw opowieści, zarys głównych postaci.

    Pozdrawiam, i trzymam kciuki, mam nadzieję, że już niedługo dasz znać o Twoim kolejnym opowiadaniu :)

    PS Jeśli jeszcze nie trafiłaś na to w internetach, polecam: http://under-the-pressure-of-imagination.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, za dokończenie tak długiego opowiadania należą się ogromne gratulacje. Mi udało się to tylko raz w życiu :).

      Usuń